DZIEŃ I - II
Powyższa mapka pokazuje trasę jaką przebyliśmy w dwa pierwsze dni. Trasa Agadir - Imlil - Warzazat. Opisuję oba naraz, ponieważ pierwszego dnia zdążyliśmy tylko dojechać na nocleg, wstać i ruszyć w dalszą drogę.
Wsiadając do wypożyczonego auta na lotnisku w Agadirze, jeszcze nie końca wiedzieliśmy jak ma wyglądać nasza trasa. Niby hotele zarezerwowane, samochód mieliśmy mieć tylko na pół wyjazdu, ale idąc za duchem przygody, staraliśmy się nie zorganizować sobie wszystkiego przed wyjazdem. I dzięki niebiosom, bo Maroko okazało się zbyt nieobliczalne.
Przywitało nas w dość osobliwy sposób. Z Agadiru ruszyliśmy w kierunku Marakeszu, zbaczając jednak w dół od miasta, w góry Atlas, do małej wioski Imlil. Mieliśmy tam wynajęty pokoik w urokliwym hotelu z widokiem na najwyższe szczyty tych gór. Okazało się, że przebycie trasy trwało dłużej niż przypuszczaliśmy, ponieważ 5,5h zamiast 3h. Gdy dojechaliśmy na miejscu okazało się, że właściciel hotelu jeszcze na nas czeka, ale żeby się dostać do budynku musielibyśmy jeszcze maszerować 30min. pieszo. Totalnie nas to zdruzgotało ponieważ była już prawie 1 w nocy. Wkurzeni zdecydowaliśmy, że chyba zdrzemniemy się w aucie. Jednak już po chwili dzwinił do nas właściciel, że na szybko zorganizował nam nocleg gdzieś przy głównej ulicy w wiosce. Byliśmy zachwyceni, ale niedługo. Okazało się, że owszem bywają w nim turyści, ale zdecydowanie latem. O tej porze roku (grudzień) noce są tam bardzo zimne, co niestety poczuliśmy na własnej skórze.Dostaliśmy pokój przy tarasie. Cudnie, gdyby nie fakt, że za drzwiami do pokoju leżał śnieg! W pokoju szafka nocna, lampka, łóżko i mała łazienka. Fakt, że prysznic bez osłony czy kabiny, ala czego chcieć więcej? A no na przykłąd ogrzewania! Dostaliśmy 4grube koce i to wszystko. Zamarzałam całą noc, wkurzona, że nie zostaliśmy w ogrzewanym aucie. Obudziło nas pukanie do drzwi, że śniadanie gotowe. Uradowana pomyślałam, że w końcu coś ciepłego. Po wyjściu z "pokoju", stanęłam totalnie zaskoczona. Na przyniesionym skądś stoliku stało ciepłe jedzenie i herbata, a stolik stał w śniegu!!!!Rozbawiło mnie to bardziej niż zmartwiło. Śniadanie okazało się przepyszne. Dopiero teraz zobaczyliśmy jak wysoko jesteśmy. Widoki były śliczne. Właściciel okazał się przemiłym facetem. Opowiedział nam, którą drogą jechać i w jakiś godzinach, żeby nie było za ślisko i gdzie znajdziemy ciekawe miejsca. Na koniec, widząc jak bardzo musieliśmy zmarznąć stwierdził, że oczywiście nie musimy za nic płacić. Zdecydowanie miło z jego strony, choć nie mogliśmy wyjść, nie zostawiając go z małym podarunkiem. ;) Zabierając dwóch mieszkańców wioski na stopa ruszyliśmy na południe. Pierwsza przygoda zaliczona!
Okazało się, że byliśmy ok 3tyś. m.n.p.m. Widoki zapierające dech w piersiach. Szczyty, kotliny, doliny, wszystko. A po drodze ciekawi ludzie, wśród swoich domów, wśród swoich obowiązków. Im bliżej Warzazat tym bardziej czerwona, sucha ziemia. Zaczynają się to już tereny skalisto piaszczyste. Kilkanaście kilometrów przed miastem, na stopa zabieramy młodego Marokańczyka. Opowiada nam, że Waezazat to kolebka przemysłu filmowego. W tych okolicach kręcono "Astelixa i Obelixa", "Babel", czy "Gladiatora". Wieczorem szukamy hotelu (znajdujemy zdecydowanie taniej niż np na booking.com), bierzemy wymarzony prysznic i ruszamy w miasto. Tym razem nie mieliśmy wcześniej wynajętego hotelu, ponieważ nie wiedzieliśmy dokładnie gdzie się zatrzymamy na trasie. Trafiamy akurat do małej knajpki, z pysznym tradycyjnym Tadżinem (Tażin, Tajin), a w tle słychać akurat koncert młodych talentów rockowych. Świetny wieczór, choć chłodny. Ale tak to jest na obszarach pustynnych.
Zapraszam do krótkiej fotorelacji z tych dni. Zdjęcia ułożone są w kolejności takiej jak przebiegała trasa wycieczki.
|
Typowy sklepik z drobiem. |
|
Stoisko z pamiątkami, skamienieliny i kamienie szlachetne. Niestety głównie podrobione |
|
Białe drzewa i śnieg. Droga prowadzi grzbietem góry |
|
Widok z góry na wioskę |
|
Samotna palma, gdzieś wysoko w górach |
|
Marokańska whisky czyli herbata. Pyszna, słodka, z dodatkiem mięty pieprzowej |
|
Tażin, tradycyjna kuchnia marokańska. Mięso i warzywa w sosie własnym duszone w specjalnym stożkowym naczyniu, na węglach. |